"O ja to lubię, i Ty, i ona ooooooooooo i on tez to lubi".
"Nie to TO muszę polubić, to jest takie fajoskie..."
Trochę sobie z tego kpię, ale chyba faktycznie fajniej jest jednak coś "lubić" - jest pozytywnie. Szczególnie, że tak wielu ludzi wokół "nie lubi", kipią pianą "nielubienia" spod moherowego beretu.. a wtedy to ja zaczynam nie lubić..
Tutaj chciałabym być "LUBIsiem" totalnym. Chociaż czasem trzeba dać ujście frustracji i za W.Cejrowskim zrobić małą wyliczankę rzeczy z serii "to mnie wkurza", i tak pewnie będzie.
A żeby było pozytywnie od zarania, i żeby się tu trochę określić, to ja aktualnie najbardziej "luwielbiam":
- moją posklejaną, ale rodzinę w jeszcze nowszym składzie
- mój dom w ultrafascynujacym etapie "in progress", z pustymi jeszcze ścianami, czekającymi na wenę domowników i ukłucie gwoździa
- nasze wypady, obojętnie czy to pół godziny dreptania od domu czy trochę większa wyprawa, lubię łazić gdziekolwiek jestem, kontemplować, słuchać, smakować i.. dalej się szwendać
- lubię oklepaną ostatnio sztukę kulinarną - jej zapachy, smaki, kolory
- lubię siebie fajnie ubraną ( kiedy jakaś upragniona, posiadana już (!) część garderoby leży sobie na wierzchu i patrzy na mnie) i zadbaną (kiedy plątając się po domu w samych gaciach uśmiecham się do siebie).
Lubię jeszcze milion rzeczy... będę się dzielić..
Nieśmiałe pierwsze foty zrobione w zaciszu uwaga, uwaga - łazienki hahahaha. Moje ciało 3mc po ciąży/porodzie nie jest, delikatnie mówiąc "tym co lubię", ale zaczynam nad nim pracować. Jeszcze nie mogę chodzić we wszystkim, cierpię stojąc przed szafą...:)
Spodnie - pull&bear, trampy - Zara, bokserka - Tk maxx, torba - @, naszyjnik -Camaieu, zegarek - Guess,
okulary - pull&bear